Ukryta siła. Jak zdobyć przewagę?

Triathlon to trzy dyscypliny: pływanie, jazda na rowerze i bieg. Robi wrażenie. Czasem uprawianie tylko ich, nie wystarcza w osiąganiu wymarzonych celów. Na przeszkodzie stają kontuzje, zmęczenie, a także pewne granice czasowe i wiek. Nie brakuje sportowców, także amatorów, którzy wspomagają się dopingiem. To ślepa uliczka. Jest lepszy sposób na zdobycie przewagi. Ukrytej przewagi.  


Na książkę trafiłem podczas mojego kilkumiesięcznego rozbratu z triathlonem, który był spowodowany kontuzją. Uraz kolana, a lekarstwo to odpoczynek i rehabilitacja. Jeśli odpoczynek, to więcej czasu na inne rzeczy. Pomyślałem, że spróbuje znaleźć sposoby dzięki, którym uda mi się zapobiec kolejnej kontuzji. Wtedy ponownie zaświeciła mi się lampka z napisem „mięśnie głębokie”. Pierwszy raz spotkałem się z nimi kiedy dostałem link od trenera na ćwiczenia „Core dla triathlonistów”. Później byłem parę razy na pilatesie. Jednak ciągle nie rozumiałem po co mi to wszystko. Przecież ani nie mam lepszego sześciopaka, ani nie przybywa mi sił w nogach czy rękach. Wobec tego porzuciłem dalsze próby.

Do trzech razy sztuka
Z pomocą przyszedł Tom Danielson i Allison Westfahl. Zrozumiałem, że słabe mięśnie gorsetu to między innymi: zmniejszona produkcja mocy w nogach, nieprawidłowa postawa i kontuzje. Motywacja do treningu mięśni głębokich powróciła momentalnie. Przecież bólu kolana nie zwalczę masowaniem go. Źródło jest gdzie indziej. BINGO! Macie psa, który nie słucha się i szarpie? Mechanizm działa tak samo. Zwierzak znajduje się kilka metrów od ciebie, a jednak czujesz ból w nadgarstku, wokół którego smycz jest obwiązana. Nadgarstek (miejsce bólu) nie przestanie boleć, dopóki pies (źródło bólu) nie przestanie ciągnąć smyczy. Przez słabość niećwiczonych mięśni głębokich, zaburzamy równowagę między nimi, a większymi grupami mięśni. Weźmy na stół najczęstsze miejsce bólu, kolano. Powodem jego urazów jest często słaby mięsień pośladkowy średni. Ale czy ktoś z Was wie w ogóle gdzie on jest? No właśnie. Nie ćwiczony jest słaby. To doprowadza do większego obciążenie pasma biodrowo-piszczelowego i kontuzja gotowa.

Silny korpus to lepsze wyniki
Kontuzje to jedno, ale co z tą szybkością? U wielu osób cała praca nad gorsetem sprowadza się do spięć brzucha. Mogą robić ich setki. Może nawet mają niezły „sześciopak”, ale nie ma to przełożenia na wyniki. W rzeczywistości powodują garbienie się i ból w dolnym odcinku pleców. Chwila chwila, przecież od ćwiczeń gorsetu miałem być bardziej sprawny. Ćwicząc mięśnie brzucha angażujemy tylko cztery mięśnie. Poprzeczny, skośne i prosty. Cały gorset mięśniowy zaczyna się w górnej części klatki i ciągnie w dół aż do dolnej krawędzi miednicy. Wobec tego gdy rozwijamy tylko jedne mięśnie, zaczynają one dominować nad innymi. To tak jak w drużynie. Kiedy obrona gra słabo, bramkostrzelni napastnicy nie wygrają sami meczu. Żaden z mięśni nie może górować nad resztą. W kolarstwie moc jest wszystkim. Aby efektywnie ją produkować i przyspieszać, naciskając na jeden pedał, drugi musisz ciągnąć do góry. Gdy mięśnie są równo rozwinięte, obciążenie rozkłada się po równo. Wobec tego zostaje więcej siły, a ty mkniesz do mety szybciej.

Nie garb się bo będziesz miał krzywe plecy
Ważnym aspektem, który poruszają autorzy jest prawidłowa postawa ciała. Wielu z nas ma różne, wrodzone lub nabyte wady postawy. Jej zaburzenia prowadzą do: słabych i przepracowanych mięśni, kontuzji i słabej komunikacji pomiędzy mózgiem, a mięśniami. W książce przedstawione są najbardziej popularne wady postawy i sposoby na ich wykrywanie. Osobiście dowiedziałem się, że mam lordozę odcinka lędźwiowego. To prawdopodobnie ona była przyczyną niektórych moich urazów. Poza tym, pomyśl sobie jak będziesz wyglądał z właściwą postawą. Proste plecy, barki ściągnięte w tył, głowa wysoko i klatka piersiowa dumnie uniesiona. Według wielu badań to postawa wpływa na to jakie robisz pierwsze wrażenie, szczególnie na płci przeciwnej.

Bez pracy nie ma kołaczy
Na koniec autorzy prezentują to, bez czego cała książka byłaby tylko pustą teorią. Ćwiczenia i programy treningowe. Szczerze powiem, że gdy pierwszy raz je zobaczyłem, to chciało mi się śmiać. Nie wierzyłem, że takie banały mogą mnie zmęczyć. Nie mówiąc o jakichkolwiek korzyściach dla moich mięśni. Wesoły nastrój opuścił mnie już w połowie pierwszego treningu. Ćwiczenia nie są trudne, ale wykonywane dokładnie, powoli i w zalecanej liczbie, potrafią dać w kość. Są trzy poziomy trudności, a w każdym z nich pięć zestawów. Każdy na inną przypadłość. Zapobieganie kontuzjom, korygowanie wad postawy, trening stabilności i kontroli nad rowerem, trening wytrzymałości i najtrudniejsze: optymalny trening wydolnościowy Tommy’ego.

Kto nie ma w głowie, ten ma w nogach
Co prawda to przysłowie odnosi się do czegoś innego, ale interpretuje je na swój sposób. Bez wiedzy teoretycznej nie poprowadzisz auta. Tak samo jest w sporcie. Możesz się dużo ruszać i nawet robić to wszystko pod bacznym okiem trenera. Jednak jeśli sam nie będziesz miał odpowiednich informacji, przyjdzie moment, w którym coś zacznie szwankować. Jeśli chodzi o ćwiczenia to robię je od dwóch miesięcy. Ból w dolnym odcinku pleców jest mniejszy i potrafię lepiej wykorzystać siłę mięśni. Poza tym lepiej czuje się ze swoim ciałem. Wiem, że naprawdę je kontroluje. Poświęć 20 minut każdego dnia na ćwiczenia, a zdobędziesz upragnioną przewagę.
 
Dawid Dybuk

Wydawca Galaktyka

 
Powrót do listy