Recenzja pletw Aqua Sphere ZIP VX

Okres jesienny to czas posumowań dla większości triathlonistów. Wielu z nas zastanawia się nad tym co udało im się osiągnąć w tym sezonie, a co nie poszło po ich myśli. Ja również zrobiłem sobie mały rachunek sumienia i wiem już co spełniło moje oczekiwania, a nad czym muszę jeszcze popracować. Wciąż moje największe braki dotyczą pływania.

Wiele popełnianych przeze mnie błędów jest wynikiem złych nawyków, nabytych w trakcie samodzielnych treningów, a nie pod okiem trenera. Kosztem snu, postanowiłem jeszcze bardziej skupić się na treningu pływackim w okresie przedstartowym.
 
%f1

Z nieoczekiwaną odsieczą przyszedł, a raczej przyjechał do mnie zestaw Aqua Sphere Płetwy Zip VX  w kolorze czarno-srebrym (rozmiar mojej stopy to 44, co odpowiada płetwom w rozmiarze M). Pierwsze moje wrażenie, które odczułem po ich ujrzeniu dotyczyło ich wielkości. Zawsze przekonany byłem, że do treningów są potrzebne długie płetwy, a sprzęt, który otrzymałem zaprzeczał tej hipotezie. Kolejne moje spostrzeżenie było związane z materiałem z których zostały wykonane płetwy. Plastik i guma dają wrażenie solidnego produktu, który łatwo się nakłada i dobrze trzyma się stopy. Nie mogłem doczekać się momentu, w którym będę miał możliwości przetestowania tego sprzętu.

Następnego dnia nie zrażony ukradkowymi spojrzeniami ratowników postanowiłem założyć płetwy i wskoczyć do wody. Niespodziewanie na samym początku okazało się, że nie płynę w ogóle szybciej a wolniej. Pierwsze 100 metrów rozgrzewkowe było dla mnie wyzwaniem. Po dłuższej chwili oddechu wiedziałem, że moje problemy wynikają ze zbyt słabej pracy nóg. Jako nie pływak-triathlonista używam nóg tylko do odbicia się od ścianki i ewentualnie do sporadycznego ruchu. Cała moja siła idzie z ruchu ramion i rotacji ciałem dlatego nie spodziewałem się że można osiągnąć prędkość w inny sposób. Dlatego zamiast męczyć się koordynując ruch nóg i rąk, postanowiłem postawić na ćwiczenia z użyciem jedynie nóg, gdzie ramiona służą wyłącznie do trzymania poziomu w wodzie. Po 500 metrach powoli zacząłem rozumieć ideę pływania w płetwach. Jednak by za szybko nie wyciągać pochopnych wniosków dodałem kolejne 300 metrów, ale już z pełnym użyciem rąk. Mianowicie popłynąłem pełnym kraulem z oddechem co trzeci ruch ręki. Pierwsze długości basenu jakie wykonałem nie były już tak chaotyczne jak poprzednio, jednak wciąż brakowało mi tchu. Prawdopodobnie wynikało to z miłego zaskoczenia, jakiego doznałem kiedy płynąłem szybciej niż normalnie bez płetw.
 
%f2

Żeby nie stracić entuzjazmu (i tchu) skorygowałem jeszcze trochę ćwiczenie, tak by ograniczyć liczbę ruchów rękoma na jedną długość basenu. Pierwsze długości pokonywałem ze średnią 17 ruchów na 25 metrów, co bardzo mnie bardzo satysfakcjonowało, ponieważ mój dotychczasowy rekord bez płetw, wynosił aż 19 ruchów na basen. Po krótkim ochłonięciu, resztę czasu pływałem już bez płetw, jednak już nie tak efektywnie jak przy ich użyciu. Brak dodatkowego dopalacza w żaden sposób już nie poprawił mi moich zdolności pływackich tego dnia. Nogi zaczęły mi opadać, straciłem moją naturalna pozycję do kraula i ręce nie miały już siły by nadrobić te braki. Zrobiłem jeszcze kilkanaście basenów rozpływania i zakończyłem trening.

Naturalny wniosek jaki nasunął mi się po tym treningu z Aqua Sphere Zip VX to taki, że wywarły bardzo duży wpływ na ułożenie mojego ciała względem wody. Przez dosyć dużą częstotliwość ruchów nogami, nie musiałem aż tak walczyć rękoma by utrzymać poprawną pozycję i mogłem skupić się nad samym ruchem ramion pod wodą. Ponad to, następnego dnia miałem lekkie zakwasy w udach, więc uznałem, że jak boli to trening ,,wchodzi”.

Po tych nowych doświadczeniach, postanowiłem jeszcze lepiej zaplanować sobie kolejny tydzień treningowy z płetwami i skupić się na jeszcze większym ulepszeniu moich czynności ruchowych. Tak jak poprzednio, każdy następny trening w płetwach rozpoczynałem od ćwiczeń na same nogi. Z czasem dodawałem kolejne elementy związane z ramionami, aż doszedłem do pływania pełnym kraulem. Treningi te nie należały do najprzyjemniejszych, gdyż ciągłe skupianie się nad synchronizacją nóg i rąk powodowało problemy z oddechem. Z czasem i te błędy udało mi się częściowo wyeliminować. Po każdej pierwszej części ćwiczeń, następowała druga, gdzie powtarzałem te same zadania, ale już płetw. Chciałem wykorzystać pamięć mięśniową z poprzednich ćwiczeń, tak by jak najlepiej wykorzystać swoją siłę rąk i nóg. Pomimo wielu trudności, z każdym treningiem udawało mi się pokonywać więcej metrów.
 
%f3

Wiele wniosków nasuwa mi się po trzech tygodniach testowania płetw Aqua Sphere. Przede wszystkim uświadomiłem sobie, że pozycję w wodzie można wypracować przez skoordynowany ruch nóg. Płetwy stały się dla mnie przedłużeniem ciała, a dzięki nim mogłem efektywniej wykonać wiele ćwiczeń. Ponad to czułem, że moja praca rąk staje się dokładniejsza a opory wody mniejsze. Płetwy wymuszały na mnie nieustającą pracę nóg, na początku dosyć nerwową, bo było dla mnie czymś obcym. Z czasem przestawiłem się na taki tryb pracy, by mi nie wadziły, a pomagały.

Płetwy Aqua Sphere Zip VX są produktem skierowanym do wszystkich, którzy chcą poprawić wydajność pracy nóg. Dla mnie, osoby która jeszcze 3 lata temu nie posiadała żadnych umiejętności pływackich (oprócz nie topienia się) płetwy są kolejnym narzędziem, które dołączę do moich treningów w okresie przygotowawczym. Nie tylko urozmaicą one mój zestaw ćwiczeń, ale również wzmocnią siłę moich nóg, co mam nadzieję przełoży się nie tylko na szybsze pływania na basenie, ale również podczas zawodów triathlonowych.

Cena: 104,95 zł, dostępne w sklepie TRI-magic
 

Powrót do listy