Nie ma mocnych na Brownlee’ich

Igrzyska w Triathlonie zostały zdominowane przez braci Brownlee. Tak jak cztery lata temu w Londynie, tak i tym razem Brytyjczycy sięgnęli po dwa medale. W Rio jednak nikt, ani nic nie pokrzyżowało im planów. Allistar i Jonathan finiszowali na dwóch pierwszych miejscach. Trzeci niespodziewanie Henry Schoeman zdobył pierwszy medal w karierze.

To miało być wielkie święto brytyjskiego triathlonu. Cztery lata temu w stolicy Wielkiej Brytanii, na starcie stanęło dwóch wielkich triathlonistów. Ich cel był dla wszystkich jasny. Złoto i srebro Igrzysk Olimpijskich. Od początku wszystko układało się po myśli braci. Czołowe lokaty po pływaniu i ucieczka na rowerze. Wtedy, przejeżdżając obok punktu informacyjnego Jonathan zobaczył na tablicy literę P (penalty-kara)  i swój numer. Okazało się, że za szybko wsiadł na rower i dostał 15 sekund kary. To miało być kluczowe dla dalszej rywalizacji. Już na początku biegu bracia Brownlee razem z Javier Gomezem odłączyli się od reszty grupy. Niespodziewanie Hiszpan dotrzymywał tępa. Kiedy kończyli trzecie, przedostatnie okrążenie, Jonathan zbiegł, aby odbyć karę. Kiedy młodszy z braci wybiegł z powrotem na trasę, wiedział że srebro uciekło bezpowrotnie. Ostatecznie złoto zdobył Allistar z 11 sekundową przewagą nad Gomezem i 31 nad Jonathanem.

Cztery lata później obaj bracia znowu stają razem na starcie olimpijskiego wyścigu. Tym razem bez Gomeza, który łamie łokieć w kraksie, miesiąc przed zawodami. Główny kandydat do złota i jedyny godny rywal Brytyjczyków wypada z gry. To oznacza jedno, bratobójczy pojedynek o zwycięstwo. Od początku lepiej wiodło się Jonathanowi, który minimalnie wyprzedzał Allistara na pływaniu i rowerze. Pomimo rywalizacji, bracia podjęli współpracę. Już po pierwszym okrążeniu biegli sami. Pozostałe 7 km miało rozstrzygnąć, który z nich jest lepszy. Cztery kilometry przed metą stało się coś niespodziewanego. Młodszy z braci jest znany z dobrych sprinterskich finiszów. Wobec tego Allistar przyspieszył, a Jonny nie dał rady utrzymać tępa starszego brata. Zbliżając się do mety tylko zwiększał swoją przewagę. Kiedy osiągnął na kilkaset metrów przed końcem 25 sekund przewagi, wiedział, że już nic nie odbierze mu złota. Na metę wpadł sześć sekund przed Jonathanem z brytyjską flagą na plecach i uśmiechem na twarzy.

Każdy dzień tego roku był strasznie ciężki. Każdego dnia budziłem się z bólem. –mówi mistrz olimpisjki- Wiedzieliśmy, że pierwsze dwa okrążenia na rowerze będą decydujące, że będziemy musieli się poświęcić. Później został już tylko bieg po marzenia. Byłem pewny, że zdobędziemy z bratem złoto i srebro. Wiedziałem, że mam przewagę nad Jonnym. Tak jak on ją miał zawsze na treningach. Myślę, że to co przesądziło o moim zwycięstwie to wytrzymałość. Bieg nie był tak szybki jak w Londynie. Byłem zachwycony, że już po sześciu kilometrach zdobyłem przewagę. Wszystko ułożyło się dobrze. Wtedy wbiegłem na niebieski dywan. Fajnie, że mogłem przez ostatnie metry cieszyć się wygraną razem z kibicami.
 Allistar został pierwszym triathlonistą, który obronił tytuł mistrza olimpijskiego. Za to jego brat uzupełnił rodzinną kolekcje o brakujące srebro.

Przyzwyczaiłem się do porażek z bratem. –śmieje się Jonnatan Bronwlee- Ale marzeniem było zdobycie złota i srebra, więc się udało. Mieliśmy plan i w stu procentach go wykonaliśmy. Kiedy Allistar przycisnął, pomyślałem, że jeśli dotrzymam mu kroku to mogę opaść z sił i w ogóle nie zdobyć medalu. Może za cztery lata, kiedy on będzie starszy i wysiwieje, zrobi się wolniejszy… a może nie.

Trzecie miejsce zajął reprezentant RPA. Była to dla niego samego niespodzianka. Pierwszy raz w karierze stanął na podium I zrobił to na imprezie takiej rangi. Miejmy na dzieję, że za cztery lata bracia znowu zakwalifikują się na igrzyska, a razem z nimi nasz rodak. Może Japońskie powietrze poniesie do zwycięstwa Jonathana, a może ktoś inny przerwie brytyjską hegemonię.

Dawid Dybuk
Powrót do listy