Moja druga, czarna skóra. Warto testować

Przyznaję, możesz wyglądać w niej dziwnie.  Ale na pewno „super slim”. Może być w niej trochę za ciepło i ciasno. Jedno jest pewne – jesteś bezpieczna. Nie utoniesz! I co ważne, pomaga płynąć… lepiej.
 
%f2
Dobrze dobrana pianka poprawia nastrój przed startem. Warto przed kupnem przetestować i wybrać najlepszą dla siebie

Sezon triathlonowy zbliża się wielkimi krokami. A jak sezon, to czas pomyśleć o sprzęcie. Buty biegowe to standard. Kask i rower zwykle każdy w domu ma, choćby trekkingowy. Jeśli jesteś debiutantem w tym sporcie, nie spinaj się za bardzo – nie musisz od razu startować na „szosie” i ścigać się jak zawodowcy w peletonie na Vuelta e Espana. Ja kieruję się zasadą – najważniejsze to mieć fun, satysfakcję na mecie i siłę, żeby uśmiechać się na trasie. O resztę zawalczysz na kolejnych zawodach lub w drugim sezonie.

Trochę inaczej sprawa wygląda z pływaniem. Do tej dyscypliny w triathlonie wielu podchodzi z wielkimi obawami i rezerwą. Wiadomo, otwarty akwen, kilkadziesiąt osób obok. I rusza lawina pytań, wątpliwości. Czy dam radę? Czy przepłynę? Czy się nie utopię? Co z moją techniką i szybkością?

Na szczęście jest pianka
Dla niewtajemniczonych brzmi trochę zabawnie. Pamiętam, jak jedna z koleżanek, która wygrała w konkursie piankę triathlonową, zaraz po tym jak dowiedziała się o wyniku, szczęśliwa oznajmiła tę wiadomość kolegom i koleżankom z pracy: Wygrałam piankę!!! Co oni skwitowali pytaniem: A o jakim smaku?
%f1Uśmiecham się, bo mam super piankę. No dobra, usmiecham się bo lubię triathlon... i swoją piankę :)

Ale oczywiście nie o piankach, które dodają nam kalorii tu mowa. Pianka triathlonowa towarzyszy mi od pierwszych zawodów. I chyba dzisiaj nie wyobrażam sobie startu tylko w stroju, choć są i tacy. Jak już pokonasz trud założenia tego neoprenowego kombinezonu, bo z takiego materiału jest wykonana i przepłyniesz kilka metrów, jednego możesz być pewien. Twoje umiejętności pływackie poszybowały o kilka oczek w górę. Dlaczego? Zyskujesz wyporność, poprawiasz pozycję w wodzie i oczywiście zmniejsza się opór. Słowem, pływasz prawie jak Michael Phelps. No, może w początkach jego przygody ze sportem ;)
Pamiętam, kiedy pierwszy raz przymierzyłam piankę na testach, czułam się dziwnie. Zdanie zmieniłam, jak tylko przetestowałam ją w basenie. Zanim jednak kupisz piankę warto wybrać się na testy i przymierzyć kilka modeli, rozmiarów i wypróbować w której pływa Ci się najlepiej. Ona musi być jak Twoja druga skóra. Przylegać, przylegać i jeszcze raz przylegać. Nie można pozwolić sobie na rwącą rzekę pomiędzy ciałem i pianką. Musi być idealna!

Zanim wybrałam swój
model Sailfish Attack, wciągnęłam na siebie co najmniej trzy inne. Dlatego warto skorzystać z organizowanych aktualnie testów pianek. Na takich spotkaniach możesz też rozwiać wszystkie wątpliwości, bo obsługa odpowie na każde Twoje pytanie. Osobiście za stosunkowa niską cenę dostałam jakość porównywalną z modelami z wyższej półki. Co ważne, jak na piankę jest dość elastyczna. Ma oczywiście sporo bajerów, jak różnego rodzaju panele, z których jedne odpowiadają za większą stabilność i wyporność, a inne poprawiają szybkość. Ja wierzę producentom na słowo, bo czuję się w niej komfortowo i bezpiecznie. Jednak każdy musi trafić na swój model.
A kiedy już dokonasz odpowiedniego wyboru będziesz sunąć na zawodach jak katamaran! I na pewno zyskasz tak cenne sekundy ;)


Aldona Dybuk
Powrót do listy