Mocnym rowerem po sukces na mistrzostwach?

Sezon w Polsce startuje w niedzielę, 15 maja w Olsztynie. Wielu zawodników ciągle szlifuje formę, na te najważniejsze zawody. Triathlonsport odwiedził Paulinę Załucką, która najważniejszy start ma we wrześniu podczas Mistrzostw Świata w Australii. Dwa ostatnie miesiące to ciężka praca i walka z kontuzją. Ale to także satysfakcja i uśmiech na twarzy.
 
- Ale ten czas pędzie. Jeszcze niedawno zbierałam środki w ramach akcji polakpotrafi.pl na przygotowania do Mistrzostw Świata w Australii, a sezon triathlonowy już tuż tuż – mówi Paulina Załucka, młoda utalentowana zawodniczka Complexsports.

- A co działo się podczas ostatnich miesięcy? – pytamy.
- Marzec przepracowałam intensywnie, przede wszystkim trenując na trenażerze. Mogę żartobliwie powiedzieć, że miesiąc ten był dla mnie o jeden dzień krótszy. Dlaczego, ktoś zapyta? Bo około 25 godzin spędziłam kręcąc właśnie na trenażerze. Ale, cóż jak mawiają niektórzy „ciężko jest lekko żyć” lub „bez pracy nie ma kołaczy”. Nie narzekam. Wręcz przeciwnie. Udało się także przejechać 320 kilometrów na zewnątrz. Uff, trochę odetchnęłam, nałykałam się powietrza. Zimnego, oczywiście.
 
- A jak inne liczby?
- Przepłynęłam 65 kilometrów i spędziłam dziesięć godzin na siłowni, co daje dwa wyjścia w tygodniu. To co trochę niepokoiło w tym czasie, to kondycja kolana. Biegałam przez dwa tygodnie, co pozwoliło mi nabić na licznik 75 kilometrów. Niestety, kontuzja przerwała ten trening. Ciągle wspólnie z lekarzami, fizjoterapeutą i  trenerem szukamy przyczyny. Nie ukrywam, że trochę mnie to martwi. To co dodaje skrzydeł to efekty, które widzę po treningach rowerowych. Zimę przepracowałam solidnie. Czuje się dobrze. Gdybym miała użyć stopni ze szkoły do oceny przygotowań do Mistrzostw Świata w Australii, to bym wystawiła 4.  Wiele rzeczy udało się zrealizować zgodnie z założeniami, niektórych niestety nie. Ogólnie jestem zadowolona i już nie mogę się doczekać pierwszych startów.

- Mocny marzec, ale w kwietniu było jeszcze lepiej…
- Początek kwietnia rozpoczęłam od bardzo mocnego uderzenia. Trzeciego wyjechałam na  obóz klimatyczny w Hiszpanii, a dokładniej w Benidormie (blisko bardzo znanej stolicy kolarstwa Calpe). Spędziłam tam sześć pięknych, a chwilami ciężkich dni. Warunki do trenowania były idealne. Świetna pogoda, no czasami trochę pokropiło. Malownicze trasy kolarskie i mały ruch na drogach. I co bardzo ważne świetne towarzystwo. To wszystko sprzyjało naprawdę ciężkiej pracy. Świadczą o tym liczby, a dokładnie jedna z nich. Przejechaliśmy ponad 500 kilometrów. Byliśmy także dwa razy na basenie trochę się rozpływać. Skromne 2-2,5 kilometra za każdym razem.
 
- A jak z bieganiem? Jak kolano?

- Niestety, biegowo nie mam czym się pochwalić. Cały czas walczyłam z kontuzją. Małe pocieszenie, a może duże udało mi się od razu po rowerze przebiec w formie zakładki 3,5 i 6 kilometrów. Wiem, szału nie ma, ale mnie cieszyło, że kolano nie bolało. Kolejne dobre wiadomości w tej sprawie pojawiły się po powrocie z Hiszpanii. Odwiedziłam kilku specjalistów i chyba udało się znaleźć odpowiedź dlaczego boli mnie kolano. Okazało się, że mam bardzo napięte mięśnie czworogłowe uda i pasmo biodrowo-piszczelowe, które podciągają rzepkę. I stąd ten ból. Teraz po każdym treningu się rozciągam. Solidniej niż wcześniej. No cóż, ale jeśli w tym roku postawiłam na trening kolarski, który bardzo mocno spina właśnie te partie mięśniowe, to może musi boleć.

- A pływałaś?
- W kwietniu przepłynęłam zaledwie 50 km.  W tej fazie trochę schodzimy z obciążeń treningowych, na rzecz kolarstwa i siłowni. Nadal ćwiczę raz lub dwa razy w tygodniu, skupiając się na wszystkich partiach mięśniowych.

- Czyli wynika z tego, że najwięcej mocy i czasu poszło na rower?
- Tak. W kwietniu udało mi się przejechać ponad 1000 kilometrów na polskich i hiszpańskich drogach. Mam nadzieję, że praca włożona w tą dyscyplinę przyniesie wyniki w sezonie. Biegowo na razie wdrażam się w trening, bo po prawie 5 tygodniach przerwy nie jest to łatwe. Jednak jest to moja ulubiona dyscyplina, w której czuje się najlepiej i jestem przekonana, że szybko uda mi się wejść na wysokie obroty. Oby…  Podsumowując. W kwietniu jestem zdecydowanie zadowolona z pracy na treningach. Mam nadzieję, że kolejne miesiące będą równie dobre. I tak do września, kiedy w Australii podczas mistrzostw spełnię marzenie. Także dzięki Wam. Trzymajcie kciuki.

Przygotował Marcin Dybuk
 
Powrót do listy