Kocioł emocji i walka na całego

Niewiele brakowało, a obiekt sportowy gdańskiej Alchemii w ostatnią sobotę stycznia wyleciałby w kosmos. Dosłownie. Zawodnicy i kibice podczas Torus Triathlon In Da House dali z siebie wszystko. Działo się, oj działo.
%f3
Kibice obok zawodników odgrywali bardzo ważną rolę podczas imprezy. I oni się nie oszczędzali...

- Podczas jazdy na rowerze i biegu poczułem co to znaczy, kiedy kibice są 12 zawodnikiem – mówi Marcin Dybuk. – Doping był tak duży, że konferansjerzy odłożyli mikrofony, bo nie byli w stanie przekrzyczeć ludzi. Na rowerze nogi mnie piekły i myślałem, aby zejść. Na biegu ich krzyki sprawiły, że cisnąłem i ostatecznie udało mi się wygrać rywalizację z kolegą, który jeszcze na kilometr przed metą wyprzedzał mnie o 200 metrów. Coś niesamowitego.
 
%f4
Pierwsza dycyplina to oczywiście pływanie...

Walka do odcięcia
A pojedynków do ostatnich metrów, ostatnich sekund, resztek sił podczas drugiej edycji Torus Triathlon In Da House w Gdańsku, jedynej takiej imprezy sportowej pod dachem w Polsce, było dużo więcej. Warto tylko wspomnieć rywalizację o zwycięstwo wśród PROS-ów. Ból i zmęczenie wykrzywiało twarze zawodników.
- Jak patrzyłam na Pawła Miziarskiego na ostatnim kilometrze to myślałam, że albo wygra albo spadnie z bieżni – mówiła Małgorzata Szczęsna z Complexsports.
 
%f1
Patryk Sawicki i Maciej Kosmala z Complexsports. Trener i zawodnik. Tym razem mistrz lepszy od ucznia. Obaj jednak nie oszczędzali się...

A Paweł w tym momencie rywalizował o wygraną z kolegą Gośki Patrykiem Sawickim. I na jego twarzy ból nie schodził z twarzy. Walczył, a kibice skandowali: Patryk! Patryk! Patryk! Sawicki zarówno gonił rywala jak i uciekał przed goniącym go Bartoszem Banachem. Temu po piętach deptał Maciej Kosmala.
- Do trzeciego miejsca zabrakło mi 50-60 metrów. Miałem problemy na rowerze, a bieg zacząłem za wolno – tłumaczył niepowodzenie Maciej Kosmala, który na mecie jeszcze długo dochodził do siebie ze swoim trenerem Patrykiem Sawickim, z którym tym razem przegrał. Ostatecznie kolejność wśród najlepszych zawodników była następująca: Paweł Miziarski, Patryk Sawicki, Bartosz Banach i Maciej Kosmala. Różnice na mecie między nimi były niewielkie. Wśród Pań wygrała po raz drugi Małgorzata Szczerbińska. Przed rokiem także cieszyła się z wygranej.
 
%f9
Podium najsilniejszego wyścigu. Od lewej: Patryk Sawicki, Paweł Miziarski i Bartosz Banach...

Kobieca ambicja
W błędzie jest ten, kto myśli, że tak zacięta rywalizacja była tylko wśród zawodowców. Podobnie było także wśród amatorów triathlonistów. Przykład? Walka Alicji Buczkowskiej i Ewy Dębiec. Panie na mecie długo dochodziły do siebie, a za walkę dziękowały sobie leżąc.
- Coś niesamowitego. Dziewczyny dały czadu – twierdzili kibice, który z kilku metrów mogli podziwiać rywalizację.
 
%f2
Alicja Buczkowska i Ewa Dębiec walczyły jak lwicie. Tym razem lepsza pierwsza z nich. Na mecie dziękowały sobie za piękną walkę...

Przykłady takie można długo mnożyć. Challenge: Krzysztofa Wiatrowskiego i Bartosza Bielskiego, braci Cnota z synem i ojcem Dybuk, wspomniany pojedynek Miziarskiego i Banach oraz wiele innych. A wszystko to, aby pomóc 12-letniej ciężko chorej Oli, w zbiórce pieniędzy na leki.
 
%f7
Bartosz Bielski i Krzysztof Wiatrowski jako pierwsi przyjęli charytatywny zakład. Za ich przykładem poszli inni. Przegrany wpłacił 100 złotych dla chorej Oli...
 
%f5
Siostry Wiktoria i Marta Czerwińskie dziękowały sobie za walkę. Zaskoczyły organizatorów wbiegając na metę trzymając się za ręce. Zajęły wspólnie trzecie miejsce wśród Pań.

A Agata Kozińska? Ta dopiero pokazała ambicję. Do mety, przy aplauzie kibiców, dotarła ostania. Co to jednak była za walka. Agata na przygotowanej przez organizatorów górzystej trasie rowerowej jechała na rowerze z ośmiorzędową kasetą. Męczyła się okropnie. Z bólem, który widać było gołym okiem, wyruszyła w 5 km bieg. Udało się.
 
%f8
Agata Kozińska nie poddała się mimo trudności na rowerze. Za ambitną walkę została doceniona przez Triathlon Energy, organizatora imprez triathlonowych.

Nagroda specjalna
Za ambitną walkę doceniona została przez Triathlon Energy (wcześniej Tri Tour Energy), organizatora ambitnego cyklu imprez triathlonowych w Polsce (trienergy.pl), który przekazał jej pakiet startowy na jedną z wybranych imprez na wybranym dystansie. Agata nie ukrywała radości.
- Jestem w szoku. Bardzo dziękuję. Cieszę się, że mój upór został doceniony. Już tak mam – mówiła odbierając pakiet startowy.  

Nocna edycja
W ciągu dnia zawodnicy walczyli w sprincie. W nocy, po raz pierwszy odbyła się taka edycja, triathloniści rywalizowali na ? IM. Marcin Waniewski „Wania”, który w ciągu dnia razem z Łukaszem Grassem prowadzili imprezę, w nocy walczył o zwycięstwo. Przegrał z Jackiem Gardenerem. Pudło uzupełnił Emil Wydarty. Dokładne wyniki zawodów na stronie www.torustriathlonteam.pl

 
%f6
Strefa zawodnika, w którym odpocząć mogli triathloniści

Podziękowania od Guzowskiej
I na koniec oddajemy głos Iwonie Guzowskiej, dyrektorowi sportowe TTINH:
- Torus Triatlon IndaHouse 2016 za nami! To co się działo było niesamowite! Pasjonujące pojedynki zawodników na każdej zmianie, szalony doping publiczności, zmęczenie, radość, wzruszenie... Dziękuję zawodnikom za to, że dali z siebie wszystko, dziękuję wolontariuszom za wspaniałą pracę, dziękuję publiczności, która pobudzała nową moc, dziękuję Adrianowi i jego ekipie z 3athlete, sponsorom, niezawodnej ekipie Live, Łukaszowi Grassowi, Marcinowi Waniewskiemu za wspaniałe prowadzenie zawodów. I dziękuję każdemu, kto włączył się w pomoc Oli! Za wszystkie potknięcia przepraszam z całego serducha i dziękuję za wyrozumiałość! Mam nadzieję, że zobaczymy się na kolejnej edycji tych niezwykłych zawodów! – kończy Iwona Guzowska.

 
Powrót do listy