Druga skóra triathlonisty. Aktywni testowali

Daje poczucie bezpieczeństwa... Tak zwykle mówią o niej użytkownicy. Tajemnicza „ona” to pianka triathlonowa. Kto pamięta początki w tym sporcie i pierwsze przymiarki, ten z pewnością się zgodzi, że pierwsze wrażenia są różne. Dlatego tak ważne jest popływać/ wypróbować w basenie zanim kupisz. A czas testów zaczął się na dobre!

%f1
Profesjonalnie przygotowane - to jedna z najczęstszych opinii na temat testów pianek firmy sailfish.
 
Gdańsk, Gdynia, Warszawa, Kraków, Bydgoszcz... opanowały testy pianek firmowane marką sailfish. Nie ma w tym nic dziwnego. Wiosna za rogiem. A to oznacza, że sezon triathlonowy zbliża się wielkimi krokami.
Jedno jest pewne. Zanim zdecydujesz się na zakup warto przymierzyć co najmniej kilka i potestować w wodzie. W końcu to nie mały wydatek, a komfort podczas pływania na zawodach jest ważny. Specjaliści od przeprowadzania testów „neoprenowych kombinezonów” twierdzą, że ma być jak druga skóra. Na co więc zwrócić uwagę?

Wielkie wciąganie
– Po pierwsze trzeba dociągnąć nogawki do połowy łydki. Wtedy pianka dobrze się układa – wyjaśnia Joanna Marciniak, z firmy 3athlete, która współorganizowała testy. – To samo z rękawami. Muszą być wciągnięte prawie do połowy przedramienia, żeby cała dobrze ułożyła się na ciele. Później już tylko wszelkiego rodzaju naciąganie, np. na plecach, żeby nas nie dusiła z przodu, żeby zawodnik dobrze się czuł i mógł unieść swobodnie ręce. I na koniec najważniejsze – wejść do wody, wpuścić ją pod piankę. Wtedy się dobrze ułoży.
Wydaje się dziecinnie proste. Ale to tylko pozory. – To jest moja trzecia pianka, więc już się nauczyłam zakładać. Przy pierwszej miałam problem. Na szczęście była pełna asysta od firmy, która zorganizowała testy. Super organizacja! – opowiada Iwona Sawicka, uczestniczka projektu Aktywuj się w Triathlonie gdańskiego MOSiR’u i Radia Gdańsk. – Na pewno „ten kombinezon” daje poczucie bezpieczeństwa.

%f3
Najtrudniejszy jest ten pierwszy raz.... Dlatego pomoc fachowców niezbędna.
 
Firma TriSolution, która od lat jest organizatorem podobnych eventów, a przede wszystkim dystrybutorem pianek sailfish, oferuje pełną gamę modeli. – Zawodnik nie powinien poprzestać na jednej piance. Dzisiaj np. najbardziej popularnym modelem wśród kobiet jest attack. Ma bardzo dobry stosunek ceny do jakości. Panowie preferują model vibrant i G-Range. Wszystko zależy od osoby. Jakie ma umiejętności, wyporność w wodzie i jak pływa – dodaje Joanna Marciniak.

Testowanie i pływanie
Testy mają tę zaletę, że bez zobowiązań można przyjść, popływać w różnych modelach, zastanowić się i wybrać najlepszą, najbardziej wygodną. Niekoniecznie dzisiaj. – To moje pierwsze testy. Bardzo fajna inicjatywa. Pływam na windsurfingu, więc nie miałem trudności z założeniem pianki – mówi Adam Wojciechowski.

%f2
Doby humor towarzyszył testom pianek uczestników programu "Aktywuj się w triathlonie".
 
O tym, że pianka wiele wybacza wiedzą ci, którzy pierwsze starty w triathlonie mają już za sobą. Ale różnicę czują także uczestnicy testów, którzy piankę zakładali pierwszy raz. – Mam wrażenie, że teraz sunę w niej kraulem po wodzie. Jak spróbowałem żabką to się nie dało. Ważne, że wybór jest duży, dlatego nie zamierzam poprzestać na jednej i mierzyć kolejne – podsumowuje Jarek Boryna.
Wrażeń po nałożeniu pianki jest tyle, ile zawodników. Niektóre style nie wychodzą, bo wyporność jest tak duża, że nasz umysł po prostu głupieje i nie wie o co robić. Inaczej zachowuje się ciało. Dlatego tak ważne jest opływanie w piance.

Bez używania nóg
– Czuję różnicę. Mogę płynąć kraulem nie używając nóg tylko rąk, a płynę chyba szybciej Rewelacja! Po co używać nogi jak mam piankę? – śmieje się Agata Sobota. – Ale najpierw technika, potem sprzęt. Fajna inicjatywa. Podoba mi się to! Więcej powinno być testów wszelkiego rodzaju sprzętu, żeby nie kupować w ciemno. Pianka to wydatek ponad 1000 zł. Jak chcę kupić to chcę być zadowolona. Triathlon działa jak narkotyk. Jak w to wejdziesz to już nie wyjdziesz.

%f4
Po założeniu pianek przyszli triathloniści tak szybko pływali, że ciężko było złapać ostrość w aparacie :)
 
Na szczęście neoprenowy kombinezon można łatwiej zdjąć niż założyć. Gorzej może być z triathlonem. Ta aktywność zaraża gorzej niż katar, bo ten w końcu przechodzi. Z triathlonem jest jakby na odwrót. Chcesz jeszcze, i jeszcze.

Aldona Dybuk
 

Powrót do listy