Chcę, a nie muszę - mówi organizator VTS

 Grzegorz Golonko niegdyś kolarz zawodowy. Dziś zawodowo organizuje imprezy sportowe. Kolarskie i triathlonowe. W rozmowie z triathlonsport.pl zdradza jak wyglądają przygotowania do imprezy i jak wszystko się zaczęło. Mowa o Volvo Triathlon Series.
- Jak wygląda organizacja jednego z najlepszych cykli w Polsce, jakim niewątpliwie jest Volvo Triathlon Series?
- Bardzo dziękuję ze takie określenie: „jednego z najlepszych cykli w Polsce”. To duże wyróżnienie, ale i zobowiązanie. Odpowiadając natomiast na pytanie jak wygląda organizacja... To proces dość złożony, najczęściej zaczynający się praktycznie w dzień po zakończonej imprezie krótkim podsumowaniem. Później to dni, tygodnie i miesiące rozmów, negocjacji, ustaleń i przygotowań. Dogranie terminów, ustalenie współpracy ze służbami, uzyskanie pozwoleń, przygotowanie ekipy organizacyjnej. Cała praca której nie widać, a która ostatecznie składa się w kształt prezentowany przyjeżdżającym na zawody. Jest wykonywana w czasie kiedy większość szykuje formę startową. Część działań technicznych wydarzenia jest realizowana jesienią i zimą, kiedy to robimy przegląd sprzętu i jego naprawy oraz doposażamy naszą infrastrukturę w niezbędne elementy.

- To zimą, a jak wygląda wiosna?
- Wiosną zaczynamy przegląd miejscowości szczególnie pod kątem zmian jakie w nich zaszły. Woda to zwykle „najmniejszy kłopot”, ale już trasa rowerowa musi przejść szczegółowy przegląd pod względem jakości asfaltu, zmian w organizacji ruchu, planowanych remontów czy przebudów, tak by w tygodniu przed imprezą nic nas nie zaskoczyło. Podobnie trasa biegowa, chociaż z tą jest zdecydowanie łatwiej niż z rowerową. Cały czas działa także biuro zawodów, na bieżąco koordynujące i weryfikujące zapisy i wpłaty, a także dbające o przepływ informacji od nas do zawodników i w drugą stronę. Dalej to już prawie „prosta robota”. (śmiech)
- Prosta robota, mówisz. To jak wyglądają trzy ostatnie dni przed imprezą?
Na trzy dni przed imprezą najczęściej jestem już na miejscu…

W dniu -2: na miejsce docierają ekipy techniczna i organizacyjna. Wstępnie w tym dniu czyścimy trasę rowerową i strefę wody. Dociera też sprzęt z magazynu, który trzeba rozładować. Ustalamy także ustawienie wszystkich elementów tej układanki jaką są zawody.

Dzień -1: zaczyna się pobudką o piątej rano tak by pół godziny później rozpocząć budowę miasteczka zawodów, ze strefą zmian, która musi być gotowa na przyjęcie rowerów o 16.00. Oznaczamy również trasę rowerową i biegową, umieszczamy na wodzie bojki wyznaczające trasę pływacką no i czyścimy wyjście z wody. Swoją pracę zaczyna także biuro zawodów, a w strefie EXPO zaczynają się rozstawiać wystawcy. Tradycyjnie też o 19.00 organizujemy odprawę techniczną po której czas na CarboParty. Zwykle w tym czasie jestem na ostatniej odprawie z policją, strażą miejską, strażą pożarną i pilotami na motocyklach, potem jeszcze tylko spotkanie z koordynatorami wolontariuszy, ustalenie bufetów i… w sumie koniec. Z terenu imprezy schodzimy jednak dopiero około 22-23 kiedy zdamy go ochronie i mamy pewność że wszystkie zaplanowane działania zostały zrealizowane z należytą starannością. Zwykle właśnie około 22 robię ostatni obchód miasteczka zawodów.

Dzień 0 czyli dzień imprezy... zwykle zanim ekipie zaczną dzwonić budziki jestem już na nogach. W głowie zaczyna się gonitwa myśli, czy wszystko gotowe, czy z rzeczami które zaplanowaliśmy na dziś wyrobimy się na czas. Czy wszystko będzie ok? To pytania które spędzają sen z powiek. Wstaje ekipa, śniadanie i znowu o 5.30 jesteśmy już „w boju”. Ostatnie przygotowania czyli dopinanie wszystkiego na przysłowiowy ostatni guzik. O 8:30 zwykle pracę zaczynają spikerzy, którzy do 16:30 praktycznie non stop towarzyszą startującym i kibicom. Jeszcze tylko ostatnie ustalenia z policją, Potem start… i wreszcie zaczyna się impreza (śmiech). Najczęściej kiedy następuje start jestem już przy wyjściu ze strefy zmian dogrywam motocykle i sędziów, by po wyruszeniu na trasę zawodników często samemu wsiąść na motor i sędziować. Zdarza mi się też samemu pilotować na rowerze zawodnika na trasie biegowej.  Potem meta, medale, gratulacje… ze mnie powoli schodzi „ciśnienie”, ale to nie koniec pracy. Trzeba jeszcze wszystko poskładać, załadować na TIRa, zawieźć do magazynu… Ekipa kończy pracę zwykle około północy. Wtedy możemy powiedzieć, że udało nam się zorganizować imprezę.
 
- Wiele mówi się o atmosferze, która panuje na zawodach. Potwierdzi Pan opinie, że jest ona nie do opisania i żeby to poczuć, trzeba po prostu to przeżyć?
- Nie mnie oceniać atmosferę jaka panuje na imprezach które organizuję. Zależy mi jednak by była jak najbardziej pro zawodnicza, tym bardziej, że przez wiele lat sam ścigałem się zawodowo. W pewnym momencie życia startowałem także w triathlonie… więc, często patrzę na to co robię z poziomu zawodnika. Niemniej jednak do tego by zbudować dobrą atmosferę niezbędna jest dobra ekipa organizacyjna, która wie co ma robić i jest przyjazna zawodnikom. Cieszę się, że udało mi się zbudować zespół ludzi, których cieszy organizacja imprez i są maksymalnie zaangażowani w to co robimy. Potrzeba jeszcze także przyjaznego samorządu i lokalnego małego biznesu, którzy zrozumieją, że impreza służy także ich interesom. Oczywiście również zawodnicy stanowią grupę kreującą atmosferę. Dzięki naszej ekipie - Triathlon Series Team - Twisterowi czy MKonowi, impreza nabiera dodatkowych rumieńców. Startujący muszą mieć pewność, że wszystko co robimy, robimy z myślą o ich bezpieczeństwie i komforcie. Do tego „sosu” dokładają dwa grosze także – prowadzący - nakręcając publiczność i zawodników oraz wystawcy - wspomagający sprzętem oraz wiedzą zawodników. Generalną zasadą musi być „chcę, a nie muszę”, wtedy łatwiej o luz i pozytywne nastawienie, które imprezy mają tylko pobudzać i wzmacniać.
 - Proszę zdradzić jak zrodził się pomysł na organizację zawodów Volvo Triathlon Series?
- W roku 2000, po 15 latach startów w szosowych wyścigach kolarskich, triathlonach, wyścigach MTB, mając za sobą m.in. sześcioletni kontrakt w belgijskiej drużynie zawodowej, bogaty w doświadczenia „z drugiej strony imprezy” rozpocząłem  działalność na nieprzewidywalnym wówczas rynku marketingu sportowego. W głowie miałem kilka projektów… Niektóre trzeba było jednak odłożyć na później. Zacząłem od MTB, które wtedy rodziło się w Polsce. Można powiedzieć, że dorzuciłem dwa grosze do wykreowania mody na MTB. Dziesięć lat temu zorganizowałem pierwszą wielodniową imprezą kolarską: Sudety MTB Challenge, obecnie jest to razem z zawodami w Niemczech, RPA, Kostaryce, Kanadzie i Australii jeden z sześciu najstarszych tego typu eventów świata. Dwa lata później wystartowała kolejna górska etapówka - Beskidy MTB Trophy. Zanim w głowie pojawił się Triathlon przez dwa lata wspólnie z Mają Włoszczowską przeprowadziliśmy wyścigi w formule olimpijskiej XCO (cross country) i później także XCE (eliminator); obecnie są to najwyżej punktowane polskie imprezy kolarskie ujęte w rankingu Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI). Wspomagam także zawodników wiedzą oraz doświadczeniem swoim i współpracowników w ramach Bike Academy. To pokazuje, że szukam nowych wyzwań w działalności firmy. Dziś mogę powiedzieć, że w sposób naturalny kolejnym krokiem było zaangażowanie się w triathlon. „Nową” - z punktu widzenia wielu osób dyscyplinę dla mnie – ale… tak naprawdę był to powrót do aktywności w której sam się realizowałem. Poprzedziły to jednak dwa sezony przygotowań, badania rynku, wypraw na krajowe i zagraniczne imprezy by zobaczyć „jak to ugryźć”. Kolejnym krokiem było „zarażenie TRI” partnerów biznesowych i udało się. Tak więc, pomysł na serię w głowie był od dawna, trzeba było jednak odpowiedniego czasu, by udało się go zrealizować w takiej postaci jaką teraz widzicie.

- Jak, w kilku zdaniach, zachęciłby Pan niezdecydowanych do startu akurat w Volvo Triathlon Series?
Brodnica - szybkie i malownicze trasy Pojezierza Brodnickiego. Nieporęt k/Warszawy - środek wakacji, największy akwen wodny w okolicach stolicy i... być może nowa trasa rowerowa. Chodzież - miasto z wielkimi tradycjami triathlonowymi, wzorcowa impreza pod każdym względem. Mrągowo - klasyk VTS, finał w wyśmienitych okolicznościach przyrody z mega pozytywnym nastawieniem i wsparciem lokalnej społeczności. Tak pokrótce mogę streścić wyzwania dla Was w sezonie 2015 :). Jeśli więc jesteś "zarażony epidemią TRI", jako uczestnik, kibic czy osoba towarzysząca, musisz tam być! My - jako organizatorzy sprężamy się, by przyjąć Was w najlepszy możliwy sposób! Do zobaczenia na starcie. Pierwsze wyzwanie - Brodnica - już 20 czerwca!

Paweł Olejnik
 

Powrót do listy