Bez pasji człowiek umiera

Przygotowania do startu w triathlonie pochłonęły mnie bez reszty. Cały cykl dnia, tygodnia i miesiąca  podporządkowany jest treningom i wszystkim co z nimi związane. Jednak każda chwila spędzona na basenie, rowerze czy podczas biegu to czas na przemyślenia. Czasami mniej ważne, ale momentami zmuszające do głębszej refleksji.

Szczerze muszę przyznać, że końcówka poprzedniego i początek tego roku nie był dla mnie zbyt udany. Złożyło się na to kilka większych i mniejszych problemów.  Jednak nie zagłębiając się w szczegóły. Był to czas, w którym zobaczyłem kto naprawdę jest moim przyjacielem i na jak wiele osób mogę liczyć. Sprawdziło się powiedzenie: „Przyjaciół poznaje się w biedzie”. Oprócz rodziny, przyjaciół i znajomych, bardzo pomogła mi pasja. Zadajecie pewnie pytanie: ale co to ma wspólnego z triathlonem? A no ma i to dużo.

Pasja, to coś co jest obecne w moim życiu od dziecka. Można rzec, że w tym roku osiągnęła ona pełnoletniość. Od małego byłem wychowywany w duchu sportu (tata wyczynowo trenował piłkę ręczną, a starszy brat pływanie). Jednak wszystko tak naprawdę zaczęło się w wieku 6 lat, gdy rodzice zaprowadzili mnie na basen. Miały to być zajęcia, które skorygują mój lekko skrzywiony kręgosłup. Jednak po namowach trenera zapisali mnie do klasy sportowej o profilu pływackim. Mimowolnie pływanie stało się moją pierwszą pasją.
Chyba jak każdy chłopak interesowałem się również piłką nożną. Jako, że nie miałem za bardzo możliwości trenowania futbolu, pozostało mi kibicowanie. Nigdy nie zapomnę uczucia, gdy wujek pierwszy raz zabrał mnie na mecz Lechii Gdańsk. Nazwy drużyny przeciwnej nie zapomnę chyba nigdy: Kaszuby Połchowo! Ale do czego zmierzam. Już po pierwszym meczu wiedziałem, że kibicowanie będzie moją kolejną pasją.

Podczas gdy próbujemy czegoś nowego w życiu, zazwyczaj od razu wiemy czy nam się to podoba czy nie. Jednak gdy coś nas od początku ekscytuje, możemy być w zasadzie pewnie, że stanie się to naszą pasją.

Podobnie było z moim zamiłowaniem do koszykówki. Pojawiło się ono po….zawodach pływackich. Wszystko za sprawą kolegi, który zaproponował, abym poszedł zobaczyć mecz ówczesnego Prokomu Trefla Sopot (obecnie Trefl Sopot). On już był zaangażowanym kibicem i chciał mnie do tego „wkręcić”. Oczywiście bez problemu mu się to udało.
I tak praktycznie od 13 lat jestem kibicem piłkarskiej Lechii, a od dekady koszykarzy Trefla. Nie boję się użyć tutaj słowa, że nie jest to zwykłe kibicowanie a pasja. Chyba każdy kto mnie zna, może to potwierdzić. Jednak jest to coś czego się nie wstydzę i dało mi to wiele niezapomnianych przeżyć.

Najświeższymi pasjami są bieganie i triathlon. Osobami winnymi takiego stanu rzeczy są: były żużlowiec m.in. Wybrzeża Gdańsk - Krzysztof Stojanowski oraz dyrektor biura marketingu i reklamy Radia Gdańsk – Marcin Dybuk.  

Pierwszy z nich zaczepił u mnie bakcyla do biegania. Chodź na początku byłem bardzo sceptycznie do tego pomysłu nastawiony, to z czasem „połknąłem haczyk”. Można chyba powiedzieć, że obecnie między nami jest zdrowa rywalizacja.

Drugi z panów był moim wykładowcą na uczelni. Gdy wiedział już że umiem pływać i rozpocząłem przygodę z bieganiem, podrzucał mi cały czas pomysł na start w triathlonie. Odkładałem to w czasie, ale drugiej edycji „Aktywuj się w Triathlonie” już nie mogłem odpuścić i tak oto jestem w tym miejscu.

Jestem w tym miejscu głównie dzięki pasji! Pasji, którą w moim przypadku jest sport!

Tak jak pisałem na początku. Trzy ostatnie miesiące nie były dla mnie szczęśliwe. Podobno jak się psuje to wszystko na raz. Wszyscy mówili: idź na trening to się odstresujesz. Faktycznie wyładowywałem się fizycznie, ale trening czy to pływacki, biegowy czy spinningowy daje dużo czasu do myślenia. Momentami pojawiały się myśli czy nie zrezygnować z tego triathlonu.

Tamtego wieczoru zrozumiałem - kiedy przestanę mieć pasje, umrę. Sławomir Łuczak – Fetyszysta

Wspomniany cytat doskonale oddaje to, do jakiego wniosku doszedłem. Nie odpuszczę! Sport jest moją pasją i wiem, że ona mnie nakręca. Podobnie było i jest w przypadku wcześniej wymienionych osób. Od taty i brata zaczynając, przez wujka, kolegów, na Marcinie Dybuku i Krzysztofie Stojanowskim kończąc.
Dodatkowo ludzie, których spotkałem podczas akcji „Aktywuj się w Triathlonie” i nadal spotykam na treningach, swoją pozytywną energią potrafią dać niesamowitego kopa do działania. Oni również muszą mieć pasję. W zasadzie nie muszą tylko ją mają! Bez pasji nie chciałoby im się przyjeżdżać na basen na 22:30, biegać wieczorem przy porywistym wietrze i wylewać siódme poty na zajęciach rowerowych. Pomimo tego, że występuje tutaj jakaś nutka rywalizacji między wszystkimi to każdy jest dla siebie kolegą/koleżanką, doradcą, wsparciem i kibicem. Życzę każdemu, aby miał okazję poznać grupkę takich osób! Osób, które mają pasję i ją realizują.

Pasja jest właśnie tym, co przy jakichkolwiek problemach nam pomaga i daje energię do działania. Moją nową pasją stał się triathlon i nie żałuję tej decyzji!

Paweł Olejnik
 
Powrót do listy