Odbiła się od dna anoreksji

Dzińsy, szary sweter, na nogach new balance. Farbowane blond włosy, lekko spadające na ramiona. Raczej drobnej, choć mocnej budowy. Na krześle siada z podkulonymi nogami. Spokojnie rozgląda się. Niektórym osobom przygląda się dłuższą chwilę…

Tymczasem z minuty na minutę sala się wypełnia. Kolejne miejsca zajmują kobiety. Gwar przerywa Aldona, która zaprasza na fotel obok siebie Agnieszkę Wierciak. Kobieta, która jeszcze przed chwilą rozglądała się niepewnie wokół, teraz z uśmiechem i zdecydowanym krokiem podchodzi do prowadzącej spotkanie społeczności TriBabeczki. Kobiet aktywnych, które oprócz treningów triathlonowych, biegowych i innych chcą jeszcze spotykać się z ciekawymi, inspirującymi ludźmi.
- Jestem bardzo ciekawa rozmowy z Agnieszką – zdradza nam przed spotkaniem pod hasłem „Zmiany trzeba chcieć”, Aldona. – To młoda, dynamiczna osoba. Zaledwie 20-kilku letnia, która dziś jest coach dietetyczką, crossfiterką, trenerem personalnym.

20-kilka lat. To czym ona może się podzielić z innymi, jak zainspirować - ktoś może pomyśleć. Nic bardziej mylnego. Agnieszka Wierciak sama o sobie pisze na blogu: Niewiele osób wie, kim tak naprawdę jestem. Wiele z moich klientów, a także kolegów i koleżanek z branży sądzi, że jestem młodą szczęściarą, której wszystko przychodzi łatwo i bezproblemowo. Kiedyś tak nie było. W latach 2009-2012 cierpiałam na chorobę zwaną anoreksja. Przejawiały się u mnie także ataki bulimii i ortoreksji. Przeżywałam wewnętrzny dramat. Dla bycia chudą byłam gotowa wpędzić się do trumny.

- Doprowadziłam się do tragicznego stanu fizycznego i psychicznego – mówiła zgromadzonym w gdańskim lokalu „Sztuka Wyboru” - nomem omen - Agnieszka Wierciak.- Kiedy bolało mnie gardło, nie chciałam wziąć tabletki, bo miała za dużo kalorii. Innym razem tarzałam się po podłodze, bo myślałam, że puchnę od tabletki.

Kobieta doszła do dna, od którego się odbiła. Rozpoczęła ciężką i żmudną walkę o lepsze, prawdziwsze życie. Rozpoczęła pracę z terapeutą, która trwa już kilka lat.
- Mimo, że jem już normalnie dostrzegam w zachowaniu jeszcze elementy, które uświadamiają mi, że ciągle muszę się pilnować i ciężko pracować – dodaje.

Aby lepiej zrozumieć siebie, ale także pomóc innym, Agnieszka została diet coachem, który jak tłumaczy jest sposobem na życiem, a nie tylko kolejną dietą.
- Chodzi o to, aby jeść to, co lubimy, ale w odpowiednich ilościach – przekonuje. – Wielu ludzi w moim otoczeniu ma duże problemy z wyglądem. Rozpoczynają diety. Codziennie się ważą, ważą jedzenie, wszystko, co się da zważyć i przez to przestają żyć. A przecież chodzi o normalność i o to, aby nauczyć się zachowywać złoty środek. W jedzeniu, trenowaniu, w życiu codziennym.
Wierciak zajęła się także crossfitem, dzięki któremu, jak mówi staje się bardziej człowiekiem. Trenuje pięć razy w tygodniu. Dwa dni odpoczywa… Kiedy nie trenuje organizuje na przykład spotkania, wykłady, spotyka się z podopiecznymi. Razem z narzeczonym Jakubem otworzyli w Gdyni klub crossfitowy, który cieszy się dużą popularnością. Walczy każdego dnia o lepsze życie.

- Cały czas mam świadomość, że jeszcze dużo do zrobienia – dodaje. – Ciało mam zdrowe. Dobrze się w nim czuję, szczególnie po treningach, ale niekiedy widzę, że dusza jest ciężka. W każdym człowieku są tak jakby dwie osoby. Jedna jest życiodajna, druga przeciwnie. To z tą drugą muszę walczyć, aby żyć pełniej. Potrzebuję więcej czasu, aby być łagodniejszą dla siebie – kończy Agnieszka Wierciak.

Rozmowa Aldony i Agnieszki nagrodzona została gromkimi brawami innych kobiet. Jeszcze po spotkaniu wiele z nich rozmawiało z Agnieszką. Uśmiechniętą, pewną siebie, ale świadomą wad młodą kobietą, która kroczy ku szczęściu, a doświadczeniami z tej drogi dzieli się także z innymi.
I na koniec jeden z wpisów Agnieszki z bloga:
Jestem człowiekiem jak każdy inny. W życiu nie raz kierowałam się pychą, nie raz oceniałam innych nie mając do tego prawa. Zrozumiałam jednak, że ta droga prowadzi donikąd. Porównując  się z innymi zawsze znajdzie się ktoś od nas gorszy lub lepszy. Wszyscy jesteśmy krusi. Nigdy żaden z nas nie będzie doskonały. Próżność doprowadza nas tylko do zguby. Kieruj się ambicjami, nie próżnością. Nie porównuj się z innymi. Walcz ze swoimi demonami. Ciesz się cudzymi i własnymi sukcesami, bo każdy na nie zasługuje. Ty także.
 
 
Marcin Dybuk
Foto: Marcin Hlades/Esencja Fotografii i archwium Agnieszki Wierciak

 





 
 
 
Powrót do listy